Może niekoniecznie nam to grozi, ale warto znać alternatywne sposoby przechowywania żywności. Przecież nasi przodkowie, wcale nie tak dawno, radzili sobie z przechowywaniem jedzenia bez dostępu do lodówki. Jeszcze sto lat temu każdy dom musiał opierać się na naturalnych metodach konserwacji żywności. Co ciekawe, wiele z tych rozwiązań było nie tylko skutecznych, ale i zaskakująco ekologicznych!
Jeszcze po II wojnie światowej polskie gospodarstwa domowe, zarówno wiejskie, jak i miejskie, nie korzystały z lodówek. Chłodzenie jedzenia opierało się na naturalnych warunkach – wykorzystywano ziemianki, piwnice, studnie, a zimą również śnieg i lód z jezior, przechowywany w lodowniach. Były to jednak inwestycje znaczące dla przeciętnego budżetu.
Solenie i peklowanie
Sól była podstawą domowej konserwacji. Używano jej do zabezpieczania mięsa, ryb i warzyw.
W podobny sposób przechowywano także masło. Po jego przygotowaniu, należało je kilkukrotnie przepłukać. Przygotowywano specjalny garnek – wyparzony, wysuszony, obsypany solą, którą należało w tym garnku wygrzać. Po wystudzeniu, układano w nim masło bardzo ściśle, tak by nie powstała najmniejsza szczelina. Następnie odrobinę tego samego masła klarowano i zalewano pozostałą. Po wystudzeniu należało owinąć szczelnie garnek i odstawić w chłodne miejsce. Masło zabezpieczone w taki sposób mogło przezimować nawet kilka miesięcy.
Bardzo ciekawym sposobem, który można zastosować także dzisiaj, jest owijanie masła liściem chrzanu. Wydłuża to jego świeżość.
Co ciekawe, także jaja można było przechowywać dzięki soli. Istotne było tu ich obsypywanie, tak by stworzyć okalające je barierę (identyczna zasada obowiązywała w przypadku wapna). Nie mogły stykać się ze sobą skorupkami. W przypadku jaj stosowano także zasypywanie piaskiem, dodatkowo podsypanym dębowym popiołem…
Wędzenie
Po posoleniu, mięso i ryby często wędzono – dym z drewna liściastego (najczęściej olchy lub buka) nie tylko nadawał smak, ale także działał antybakteryjnie. Wędzarnie znajdowały się przy domach lub były zbudowane z kamienia, później cegły.
Suszenie
Popularne było suszenie:
Suszono nad piecem, na strychach lub na słońcu – wykorzystując w ten sposób ciepło i przepływ powietrza.
Także my suszymy nasze owoce, ale już nie w warunkach domowych. Korzystamy z usług profesjonalnej suszarni.
Coraz bardziej popularne są suszone wiśnie, chociaż proces technologiczny jest tu dosyć skomplikowany. Warto jednak zauważyć, że suszona wiśnie są smaczniejsze i cenniejsze jeśli chodzi o wartości odżywcze niż rodzynki!
Kiszenie i fermentacja
Kiszenie kapusty, ogórków, buraków czy marchwi było powszechne. Proces fermentacji nie tylko konserwował, ale także wzbogacał żywność w cenne bakterie probiotyczne. Produkty przechowywano w beczkach lub glinianych garnkach. Z czasem – także w szkle.
Historia kiszenia to historia ludzkiej kreatywności. Tym ciekawsza, że ma doskonały wpływ na nasze zdrowie,. I tak na przykład bardzo podstawowe i wszystkim znane: ogórki kiszone ułatwiają nam trawienie i wspierają odporność, kapusta kiszona to bogactwo witaminy C i probiotyków, a kiszone buraki wspierają detoks i obniżają ciśnienie. Samo dobro!
Owoce, które znajdziecie w naszych sadach są idealne nie tyle do kiszenia, co na octy. Fermentacja octowa to także jeden z najstarszych procesów biotechnologicznych. Mieszany z miodem pomagał na kaszel rzymskim legionistom, doskonale dezynfekował, wreszcie wzmacniał. Jego historia jest długa i ciekawa. Z cała pewnością na naszym blogu znajdziecie odrębny wątek poświęcony octom owocowym, bo zdecydowanie na to zasługują.
Zagęszczanie i smażenie w cukrze
Przetwory z owoców gotowano z dużą ilością cukru, który pełnił rolę naturalnego konserwantu. Tak powstawały konfitury, marmolady, czy powidła śliwkowe.
Bądźmy jednak realistami. Cukier nie był towarem dostępnym dla każdego i przede wszystkim – przystępnym cenowo. Stosowano więc oczywiście miód. Nie możemy go nawet nazwać zamiennikiem, bo to…. cukier stał się zamiennikiem miodu, a nie odwrotnie. W przypadku owoców, dużo bardziej powszechne i zdecydowanie tańsze było suszenie.
Kopcowanie warzyw
Warzywa korzeniowe (ziemniaki, marchew, buraki, pietruszkę) przechowywano w kopcach – dołach w ziemi wyściełanych słomą, przykrytych darnią. Dzięki temu zachowywały świeżość przez całą zimę. Jeśli już przenoszono je do piwnic, to były także przesypywane solą. Trzeba jednak pamiętać, że także sól miała swego czasu zaporowe ceny.
Piwnice i ziemianki
Chłodne, wilgotne piwnice idealnie nadawały się do przechowywania mleka, masła, jaj i zapasów. Ziemianki budowano na uboczu – temperatura przez cały rok utrzymywała się tam na poziomie 4–8°C.
Lodownie
W majątkach ziemskich budowano specjalne lodownie – latem gromadzono w nich lód z jezior i rzek, okładano słomą i trocinami, co pozwalało na jego przechowanie nawet do końca lata. Budowano je najczęściej pod ziemią lub częściowo zagłębiono je w gruncie. Na ich dnie układano kratę, a na niej warstwę lodu. Lód topił się i jego resztki wsiąkały bezpośrednio w ziemię, dzięki czemu nie powstawała wilgoć ani zbyt wysoka temperatura. W zimie lód roztapiano celowo, wrzątkiem. Po ponownym zamarznięciu tworzyła się gładka tafla lodu, co już dużo bardziej zbliżało pomieszczenie do naszego wyobrażenia lodówki.
Całość uszczelniano mchem i darnią. Dostępu do lodowni chroniły podwójne drzwi. Do pomieszczenia udawano się z reguły po zachodzie słońca lub późnym wieczorem, tak żeby nie wprowadzać zbyt dużej różnicy temperatur.
Choć technologia poszła do przodu, tradycyjne metody przechowywania jedzenia mogą inspirować – szczególnie osoby ceniących zdrowe, naturalne produkty, życie w zgodzie z naturą, ideę samowystarczalności, czy kuchnię bez konserwantów. Polubią je także prepersi:) Przechowywanie żywności bez lodówki to sztuka, którą warto znać – zarówno z ciekawości, jak i z potrzeby. Wiedza naszych przodków była praktyczna, ekologiczna i ekonomiczna. Uczy też szacunku do jedzenia i zasobów.
Co więcej, w obliczu zmian klimatu i rosnących kosztów energii, takie rozwiązania znów mogą zyskać na znaczeniu…. Czy będzie to wybór, czy też konieczność – czas pokaże.
Zdjęcie archiwalne – zapas konserw aparatami Wecka pochodzi z publikacji autorstwa M. Ochorowicz-Monatowej, „Uniwersalna książka kucharska z ilustracyami i kolorowemi tablicami odznaczona na wystawie hygienicznej w Warszawie w 1910 r. : przeszło 2200 skromnych i wytwornych przepisów gospodarskich i kuchennych z uwzględnieniem niezbędnych warunków odpowiedniej dyety codziennej hygieny oraz kuchni jarskiej”, 1913. Domena Publiczna.